niedziela, 29 września 2013

Chapter IX

Czekałem na najgorsze. Bylem gotowy przyjąć najgorszą wiadomość o stanie naszej córki ale bałem się o Kate.
-Rose żyję, bo jest silnym dzieckiem...- zaczął.
-ale... panie doktorze proszę powiedzieć od razu co z nią jest- chciałem dowiedzieć się jak najszybciej o stanie zdrowia mojego dziecka
-Jej stan jest ciężki. Miejmy nadzieję, że wyjdzie z tego-odparł
-Możemy ją zobaczyć?- spytała nagle brunetka
-Tak, proszę- wskazał na salę z której przed chwilą wyszedł.
Uśmiechnęła się lekko dla niepoznaki i razem z nami weszła do pomieszczenia. Nasza mała Rosalie leżała w inkubatorze.
We trójkę podeszliśmy do Rose.
-Nasze maleństwo.-szepn​ęła wzruszona rodzicielka głaskając rączkę dziewczynki
Objąłem ją w talii
-Teraz już musi być dobrze- powiedziałem.
-Dziękuję Amber dzięki tobie jest cała i zdrowa nie wiem jak tobie dziękować- Kate zwróciła się do komisarz Forest
-Nie dziękuj mi, naprawdę. Nie postąpiłabym inaczej, musiałam ją znaleźć. Teraz cieszę się swoim szczęściem- uśmiechnęła się, przytuliła nas po kolei i opuściła salę
-Amber?-powiedzi​ałem głośniej aby zatrzymać kobietę.
-Tak?
-Mogę cię prosić abyś została światkiem w sprawie Dannego? -zapytałem podchodząc do blondynki
-Tak. Oczywiście- zgodziła się
-Dziękuję-odpowi​edziałem podając rękę policjantce.
-Nie ma za co- odwzajemniła gest i zaraz jej nie było.
Po tym jak Forest opuściła sale wróciłem do moich kobiet które były całym moim światem
Patrzyłem na nie nie mogąc się nacieszyć tym widokiem.
Do końca dnia siedzieliśmy przy naszej Rose. Nie mogłem uwierzyć że jest już przy nas że ten koszmar się skończył.
Po kilku dniach wróciliśmy szczęśliwi do domu.
Gdy przekraczałem próg domu zauważyłem białą kopertę.
Podniosłem ją otwierając.
Na białym papieże widniała pieczęć sądowa. Bez zawahania otworzyłem wezwanie.
- Od kogo ten list?-spytała Kate
-Z sądu za tydzień rozprawa zostaliśmy powołani na świadków.-odpowi​edziałem
Westchnąłem i rzuciłem to na blat, idąc położyć córkę do łóżeczka.
Po chwili dołączyła do mnie moja żona. Delikatnie nachyliła się nad łóżeczkiem i obdarzyła Rose uśmiechem.
Staliśmy dość długo nad naszym maleństwem, a potem wróciliśmy do sypialni
Kate skierowała się do łazienki aby się odświeżyć.
Ja położyłem się na łóżku zamykając oczy.
Czułem jak odpływam. Ostatnie dni nie pozwoliły mi zasnąć nawet na sekundę
Po prostu musiałem trochę odpocząć.
Po paru minutach poczułem jak tapczan powoli załamuje się.
Otworzyłem jedno oko patrząc na Katherine.
Siedziała na rogu łóżka i przecierała mokre włosy . Jej nagie ciało było owinięte ręcznikiem a pojedyncze krople wody powoli spływały po ciele
Podniosłem się na łokciach patrząc na nią i przygryzając wargę.
Nie zwróciła na mnie uwagi. Lekko podsunąłem się w jej stronę dotykając jej ramienia
Ucałowałem jej obojczyk patrząc na jej twarz.
Jej głowa powędrowała do góry a oczy zamknęły się z rozkoszy
Objąłem jej talię przesuwając bardziej do siebie.
Pod wpływem tego ręcznik obsuną się z jej ciała.
Wsunąłem dłoń między jej zgrabne nogi, całując po szyi. Miała taką delikatną skórę.
Kobieta chwyciła moją twarz i pocałowała namiętnie. Nasze języki walczyły o dominacje.
Jęknąłem cicho. Tak bardzo jej pragnąłem. Od dawna.
W końcu mogłem zasmakować jej ciała. Brunetka sprytnie obróciła mnie siadając na mnie.
-Mam piękną i pociągającą żoną, którą teraz chcę kochać- powiedziałem gładząc jej plecy.
Po tych słowach nachyliła się i zaczęła całować moją szyję
Błądziła dłońmi po moim ciele składając drobne pocałunku na torsie. Zahaczyła o moje krawędź moich spodni.
Powoli rozpinała rozporek powodując u mnie zadowolenie
Uśmiechnąłem się nawijając na palec kosmyk jej włosów. Mieliśmy zaległą noc poślubną.
Gdy dziewczyna uporała się z moimi spodniami rękoma wjechała pod moją koszulkę ściągając ją przy tym
Przyciągnąłem ją za szyję wpychając swój język do jej ust. Muskałem nim delikatnie jej podniebienie.
Czułem maksymalną rozkosz.
Wbiłem się w nią cały czas całując. Zaczęła się poruszać, ale i ja nie zostałem bezruchu. Nie jeden raz krzyknęła moje imię.
Nasze ciała tworzyły jedność. Po chwili opadliśmy na białe prześcieradło
Zacząłem wyrównywać oddech. Objąłem żonę całując jej ramię.
-Kocham cię Louis-wyszeptała​
-A ja ciebie Kate.
Po tych słowach zasnęliśmy objęci.
____________________________________________
Przepraszam przepraszam i jeszcze raz przepraszam, ale myślałam, że rozdział dawno już jest bo go dodawałam ale widocznie blogger go usuną nie wiem co się stało. Mam nadzieję, że się nie gniewacie. I jutro w postaci rekompensaty pojawi się Epilog. Proszę komentujcie i jeszcze raz przepraszam.

Ruda 







2 komentarze: