Kornelia
kolejną godzinę słuchała mojej opowieści. Czułam, że mogę jej zaufać... na
pewno mogłam skoro wszystko jej wyznawałam. Poza tym musiałam. Było mi lżej.
Myślałam, ze
jestem potworem lecz ona uświadomiła mnie, że potwora to ja zabiłam.
Usłyszłam
pisk i zgrzyt otwieranych stalowych drzwi i po chwili w środku pojawiła się
postać uzbrojonego policjanta.
-Wychodzicie
na spacerniak
W końcu
ujrzę słońce. Po kilku tygodniach spędzonych tutaj mogłam odetchną świeżym
powietrzem. Wyprowadzili nas na oddzielony plac od placu innych więźniów.
Chodziliśmy zakuci oczywiście w kajdanki, bo byliśmy tymi najgorszymi.
W oddali
widziałam jedynie betonowe mury które oddzielały nas od prawdziwej cywilizacji.
Po godzinie
poszliśmy na jakiś posiłek i wróciliśmy do celi. Dziewczyna usiadła na moim
łóżku czekając na dalszą część historii.Przez chwilę zastanawiałam się na czy
skończyłam i dalej mogłam kontynuować.Potem wróciliśmy z Louisem do domu. Ten
tydzień był nieziemski. Czułam się jak w bajce która miała nigdy się nie
skończy. W niedzielę rano obudziły mnie pocałunki na szyi składane przez
ukochanego
-Witaj
kochanie- szepnęłam
-Dzień
dobry- otworzyłam usta i zobaczyłam jak się uśmiecha.
-Marzyłam o
takim poranku, od dawna- powiedziałam po chwili ciszy.
-Ja też misiu-
przytulił mnie do siebie.
Nagle uniósł
mnie na swoich silnych ramionach
-Co ty wyprawiasz?-spytałam
chichocząc
Nie
odpowiedział tylko szeroko się uśmiechnął i mnie pocałował. Wstał z łożka idąc
do łazienki.
Gdy
przekroczyliśmy prób toalety postawił mnie na ziemię.
-Wieczorem
nie zdążyliśmy ale teraz możemy wziąć kąpiel
Lekko zsuną
ramiączka mojej koszuli nocnej która spadła natychmiastowo.Wanna była
napelniona wodą. Pachniało białą czekoladą.Niebieską ciecz ozdabiały białe
płatki róż. Zaniemówiłam.Louis stał za mną nic nie mówiąc.Nagle znów mnie
uniósł i powoli włożył do ciepłej wody.Zanurzyłam się i westchnęłam z
przyjemnością.Po chwili dołączył do mnie Lou.
Wanna była
na tyle szeroka że spokojnie mógł siedzieć obok mnie.Wtulona w jego ramiona
bawiłam się płatkami róż.
On za to całował
moją szyję.
-Nie mogę
uwierzyć że jesteś moja.
-Dlaczego?
Możesz mieć każdą-chciałam się z nim trochę podroczyć
-ale ty
jesteś inna niż każda.
-Inna?-
zapytałam niepewnie chciałam dowiedzie się co tak na prawdę widzi we mnie sam
Louis Tomlinson
-Tak inna.
Wyjątkowa, cudowna.
-Każda
dziewczyna jest inna przy tobie. To ty sprawiasz, że dziewczyna staje się
kobietą.
-Nie sądzę-
zaśmiał się całując mnie w skroń.
W końcu woda
zrobiła się zimna. Brunet pierwszy wyszedł aby poda mi ręcznik. Szybko otulił
mnie bawełnianym materiałem abym nie zmarzła.
-Zrobię ci
śniadanie a ty się ubierz- pocałował mnie w czubek nosa.
Gdy Louis
wyszedł z pokoju szybko podeszłam do szafki z ubraniami. Nagle drzwi ponownie
się otworzyły
-Tak szybko
się stęskniłeś głuptasie- powiedziałam myśląc, ze to Lou
-Tak szybko-
usłyszałam gruby obrzydliwy ton.
Gwałtownie
się odwróciłam. Chciałam krzykną z całych siły imię mojego ukochanego ale Andrew
mnie uprzedził szybko zasłonił moje usta i zdarł ze mnie ręcznik.
Jego ręką
powędrowała w moje intymne miejsce a na jego twarzy pojawiły się kpiący uśmiech
Mój koszmar powrócił po tygodniowej przerwie. W moich oczach zagościły dawno
niewidziane łzy. Gdy zrobił co chcial zostawił mnie na zimnych kafelkach
Szybko
podniosłam się aby Louis nie zauważył całego zajścia. Ubrałam się w wyciągnięte
wcześniej ubrania i zeszłam na dół.
Na stole
czekało na nas śniadanie. Gdy je zdjeliśmy chłopak zabrał mnie na długi spacer.
Byłam na nim
nieobecna znów nie pozwalałam się dotknąć ani pocałować.
-Kate co się
dzieje?
Niech go już
zabije i po sprawie
-Nic po
prostu źle się czuje- wymyśliłam na poczekaniu
-Widzę właśnie-.chciał
wziąć mnie za rękę
Nie
pozwoliłam szybko schowałam ją do kieszeni.
-Zaczyna się
...- usłyszałam
Nie
wytrzymałam po moim policzku popłynęły łzy.
-Tak właśnie mój horror się zaczyna ale już
niedługo. Wszystko zmierza ku końcowi.
-O czym ty
mówisz?
-Chciałabym
ci powiedziec ale nie mogę. Po prostu nie mogę- gwałtownie spuściłam głowę
-To się
nazywa brak zaufania .powinias mówić mi o wszystkim tak jak ja tobie
-Nie mówi mi
tu o zaufaniu bo właśnie tego potrzebuję najbardziej zaufania którego nie mogę
nigdzie znaleźć.
-Przecież
masz je we mnie.
-Proszę cię
Louis zostaw mnie samą.- odwróciłam się do niego plecami
-Tak chyba
będzie najlepiej- odszedł w stronę dopmu
Nienawidziłam
takiego życia. Ono wykańczało mnie powoli. Miałam tego doś. Tak jak mówiłam
wcześniej postanowiłam z tym skończy.
Wieczorem
sama siedziałam w sypialni. Louis był gdzieś na dole. Uznał, że nie będzie mi przeszkadzał
w byciu samej
W myślach
powiedziałam teraz albo nigdy. Byłam pewna, że ten obleśny tym zawita u mnie w
pokoju. Szybko podeszłam do komody gdzie znajdował się pistolet lekko
podniosłam czarny rewolwer i schowałam pod poduszkę.
Tak jak
przypuszczałam. Przyszedł.
Jak zawsze
uśmiechał się obrzydliwe w moją stronę.
-Tęskniłaś?-
spytał ochrypłym głosem
-Nie za
bardzo- odparłam przesuwając się na łóżku.
-A ja
usychałem z tęsknoty. Nie mogłem patrzę jak obściskujesz się z tym szczylem.
-On jest
przynajmniej coś wart. No i jest lepszy w tym..- prowokowałam go.
-Ooo
przesadzasz. Zaraz ci udowodnię kto tu jest lepszy. -Mówiąc to rozpinał
rozporek swoich spodni.
Powoli się
zbliżał a ja sięgałam dłonią pod poduszkę.,
W mojej
głowie było tysiąc myśli na sekundę. Gdy nasze ciała niemalże stykały się
wyciągnęłam pistolet i pociągnęłam za spust. Andrew tylko się zaśmiał i wydusił
ostatnie słowa
-Nigdy nie
żałowałem, ze cię zgwałciłem. Jesteś zwykłą szmatą.
Wtedy do
pokoju wbiegł Louis widząc mnie na jego ciałem z pistoletem.
-Louis to
nie tak pozwól mi to wytłumaczy
-Jak... jak
mogłaś? Ja... nienawidzę cię! Jesteś nikim!- już po chwili dzwonił po policje.
-Proszę nie
rób tego. To on nie ja.- zanosiłam się łzami jak małe dziecko
-Nie odzywaj
się kurwa nawet- złapał mnie za nadgarstki- Nie mogę na ciebie patrzeć.
-Louis nie
rób tego, zniszczysz nas zniszczysz mnie.- gwałtownie upadłam na podłogę i
zaczęłam płakac. Moja koszulka była umazana w krwi mojego oprawcy. Szybko
schowałam twarz w ręce i zaczęłam drze się w niebogłosy. Nie chciałam takiego
zakończenia. Chciałam życ wiecznie. Po prostu chciałam by u boku Lou.
Nie
słyszałam go, bo usłyszałam syreny policyjne. Potem czułam jak mnie podnoszą i
wyprowadzają a Louis obrzuca spojrzeniem pełnym pogardy, wściekłości i
nienawiści.
I tak właśnie
trafiłam tutaj gdzie pewnie spędzę resztę mojego nędznego życia.
1 lutego
Krople
deszczu uderzały o brudną szybę za kratami. Od samego rana czułam się źle a
wręcz tragicznie. Co chwila lądowałam przy toalecie.
Nie cos nie
tak. czułam się niekomfortowo z powodu cienkiej kotarki oddzielającej mnie od
reszty aresztantów. Dzisiaj na służbie była kobieta. Chociaż wydawała się zimna
i obchodziła się ze mną tak jak z innymi to teraz zwróciła się do mnie inaczej.
-Wszystko w
porządku?
-tak to
pewnie lekkie zatrucie. Nie ma co się przejmować- prawdę mówiąc byłam lekko
poddenerwowana z powodu spóźniającego się okresu ale to normalne po tym co przeszłam.
Nagle moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa.
Później była
ciemność...
Jedynie co pamiętam
to szpitalne lóżko i oślepiające świetlówki.
Gdy się
przebudziłam to byłam w zupełnie innej sali. Pachniało szpitalem ale było to
coś przyjemnego niż za[ach stęchlizny w celi
Ostrożnie otworzyłam
powieki. wzrok skierowałam w stronę okna. w końcu po długiej przerwie mogłam cieszyć
się promieniami słońca i ciepłym wiatrem który oplatał moje posiniaczone ciało.
Wzięłam głęboki oddech aby nacieszyć się wolnością. W tym czasie do sali wszedł
lekarz z policjantami.
Podniosłam
się delikatnie na łóżku a oni do mnie podeszli.
-Zemdlała
pani
Akurat ta wiadomość
nie zdziwiła mnie.
-domyślam
sie-odparlam -ale wszystko w porządku?-zadając to pytanie chciałam sie upewnić
ze jestem zdrowa.
-Nie wiem
czy w porządku jest to że pani jest w ciąży
-Słucham.? W
ciąży? To chyba jakaś pomyłka? Pan sobie zatruje?- bombardowałam pytaniami bogu
ducha winnego lekarza. Przecież to była jego praca. Niewdzięczna ale jednak
dochodowa.
-Tak jest
pani w 3 miesiącu ciąży
. -Nie ja po
prostu niewierze. To chyba jakiś sen.
-Proszę-
podał mi usg.
Ręce trzęsły
mi się jak galareta. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Pod moim sercem nosiłam
dziecko. Wzruszyłam się to cudowne uczucie. Pojedyncza za spłynęła po moim
policzku. Dopiero potem doszło do mnie, ze może to być dziecko Andrew.
Ale to mało
możliwe, bo pamiętam że raz z Lou zapomnieliśmy się. To musi być jego dziecko.
Zastanawiało mnie w takim razie co teraz? Mam wychowywać dziecko w celi?
To potworne.
Te małe stworzenie nie było niczemu winne aby żyć w takim miejscu jak areszt.
-Teraz
zostanie pani w specjalnej celi przystosowanej do pani stanu. Czy chce pani
poinformować ojca dziecka?
Lekko się zawahałam
lecz postanowiłam zachować to w tajemnicy. nie chce litości z jego strony.
Pokręciłam
przecząco głową. Została ze mną tylko ta policjantka. Drzwi się zamknęły a ona
podeszła do mnie.
-Pomogę ci.
Na mojej
twarzy pojawiło się zdziwienie.
-Jak to? Ty pomożesz nie ? Dla mordercy z krwi
i kości? -spytałam z ironia. Nie chciałam niczyjej pomocy.
-Nie jesteś
mordercą- patrzyła mi w oczy- Lekarz stwierdził wielorazowy gwałt.
Zszokowała
mnie ta wiadomość. Nie chciałam żeby ktoś się dowiedział. Nie chciałam aby ktoś
poznał prawdę. To było wstrętne.
-I też chyba
wiem dlaczego tu siedzisz. Uważam że powinnaś walczyć. Powinnaś stąd wyjśc i
żyć normalnie. Broniłaś się ale broń w ataku musi być równoważna, a tu nie
była, lecz tyle wiele razy zostałaś ofiarą gwałtu co sąd weźmie pod uwagę.
-Nie. Ja nie
potrafię. To jest za trudne nie zniosę tego drugi raz. Juz postanowiłam,
przyznam się do wszystkiego.
-Przyznaj
się ale walcz. chcesz żeby odebrali ci twój największy skarb?
-I tak straciłam
wszystko co kocham. Straciłam Louisa
-Masz jego
cząstkę w sobie. poza tym on jest teraz otumaniony nienawiścią i nie zna prawdy
-Proszę
zostaw mnie samo. Podjęłam decyzje której nie zmienię.
-Ktoś ci
teraz i tak musi pomagać. Jesteś w ciąży
-Poradzę
sobie. A teraz wybacz jestem zmęczona.
Wspaniały rozdział : ***
OdpowiedzUsuńCiekawe czyje to dziecko : )
Czekam na nn : ***
Rozdział świetny :) Czekam na next!
OdpowiedzUsuńświetny , niech ona przyjmnie pomoc , powie całą prawde o tych gwałtach . proszee :) <333
OdpowiedzUsuń